Od początku wojny za naszą wschodnią granicą do Kamienicy spływają dary dla ludności uchodźczej. Przez nasze ręce przeszły setki sztuk ubrań, termosów, przedmiotów pierwszej potrzeby głównie dla matek z dziećmi. Dzwonią do nas ludzie, którzy chcą pomóc, a my z nieśmiałością taką pomoc przyjmujemy i dzielimy się dobrem z innymi.
Spośród kilku zaprzyjaźnionych organizacji i wolontariuszy od dawna wspierających nas otwartym sercem i rękami gotowymi do pracy, chcemy wyróżnić w tym miejscu kolektyw francuskich kobiet My Fraternity is Your Humanity. Od początku marca koordynują działania i organizację konwoju z pomocą humanitarną na rzecz ukraińskich uchodźczyń i dzieci w Polsce.


Kto lepiej zrozumie potrzeby kobiet, matek jak nie inna kobieta?
Kim są nasze nowe partnerki? To kierowniczki projektów, pielęgniarki, prawniczki, dziennikarki, emerytki. Kobiety, które połączyły te same wartości humanizmu i braterstwa. Przejęły się sytuacją ludności ukraińskiej zmuszonej do emigracji.
Podziwiają pracę i poświęcenie nas w Polsce. Stworzyły grupę pod jedną nazwą „Moje Braterstwo to Wasze Człowieczeństwo” i oddały swoje umiejętności i kontakty w służbie tej humanitarnej sprawy.
Od początku marca organizowane były zbiórki datków w całej Francji, opierając działania na rozbudowanej sieci stowarzyszeń m.in w Paryżu, Lille, Strasbourgu, Colmar. Zebrane zostały pieniądze i dary materialne (odzież, artykuły higieniczne, zabawki, sprzęt ratowniczy i medyczny). Dary te sukcesywnie przekazywane są wybranym organizacjom w Polsce, także w Łodzi. Kobiety – kobietom i ich dzieciom.
Zgodnie z życzeniem darczyńców dary trafiają przede wszystkim do dużych skupisk dzieci, takich jak Domy Dziecka oraz bezpośrednio do matek, które nie zdołały zaopatrzyć się w dotychczasowych miejscach.
Nie sposób pominąć także Jean-Claude’a z Miluzy, który przygotował transport zebranych od przyjaciół rzeczy i przywiózł wszystko do Łodzi, pokonując 15-godzinną samotną podróż.


Nie tylko przyjmujemy dary dla potrzebujących już przebywających w Łodzi, ale także organizujemy transporty bezpośrednio na Ukrainę. Stało się to możliwe dzięki Darii Czarneckiej z punktu pomocowego Nadzieja i Fundacji Wstań i Chodź, za co serdecznie dziękujemy. Z kolei dzięki Magdzie Stelmach udało się zdobyć i błyskawicznie zalegalizować pomieszczenie na magazyn. Jej dzielny mąż, Paweł Stelmach, zbierał zamówienia od rodzin po stronie Ukraińskiej i walczył o każdą paczkę, sam wszystko transportując za granicę. Bardzo dziękujemy także Przemysławowi Łatkowskiemu za błyskawiczną akcję i koordynację działań, które pozwoliły zaopatrzyć Punkt Nadzieja.
Relacje, nasze przemyślenia oraz słowa ogromnej wdzięczności i wzruszenia, związane z okazywanym wsparciem dla ofiar wojny na Ukrainie wyrażamy na bieżąco na naszym profilu na Facebooku.



Nie ustajemy w działaniach pomocowych. Zdajemy sobie sprawę, że mogą one trwać jeszcze wiele tygodni, a może i miesięcy, i jesteśmy na to gotowi. Dobro wraca – to fakt niepodważalny!